Idealny opis Jarosława Kaczyńskiego i jego ludzi. Mistrz Holoubek mówi o małych ludziach, a nie o niskich. O małych ludziach kierujących się niskimi pobudka
Kłótnie i sprzeczki wśród rodzeństwa są powszechne i nieuniknione. Jeżeli są zbyt częste – potrafią zepsuć dzień i sprawić przykrość rodzicom. Ja sam nie cierpię, gdy moi synowie się kłócą i gdy zdarzają się dni pełne sprzeczek – mam tego czasami serdecznie dość. Zapraszam do bajki pomagajki, która ma pokazać z perspektywy dziecka jak często takie kłótnie rodzeństwa są z błahych powodów i że czasami lepiej ich uniknąć. Mam nadzieję, że się spodoba! Nowe buty Zosi Były dokładnie takie, jakie sobie wymarzyła. Stały na środkowej półce, na wystawie sklepu, do którego właśnie wchodziły razem z Mamą. Pięknie oświetlone jasną lampą, wyglądały jakby czekały na księżniczkę z bajki. Zwróciła na nie uwagę już tydzień temu, gdy wracała tędy ze swoją przyjaciółką Julką ze szkoły. Poprosiły o nie panią sprzedawczynie i mogła je wreszcie wziąć do rąk. Buty były z przodu gładkie i praktycznie całkowicie białe, bliżej pięty miały miękkie, jasnoszare futerko, które Mama nazywała zamszem. Podeszwę pokrywały biało-różowe wzory, wyglądające jakby pochodziły ze skóry bajkowej zebry. No i ten kwiatek! Na prawym bucie przyczepiona była łodyżka z liśćmi, a na niej piękny różowy kielich z płatkami. Od nich odstawały mniejsze łodygi z błyszczącymi koralikami mniejszych pąków. Koleżanki pękną jutro z zazdrości! Mama spytała jej czy nie będzie problemu ze sznurówkami. Były wyjątkowo długie, a to oznaczało sporo wiązania. Na szczęście u góry był też rzep i dodatkowo buciki można było zapiąć suwakiem z boku. Były idealne! Nawet nie chciała przymierzać innych tylko powtarzała, że te są bardzo dobre i że pasują jak ulał i że ten rozmiar jest akurat i że na pewno ich nie pobrudzi i że o nie będzie dbać i że już mogą wychodzić ze sklepu. Drogę do domu ledwo pamiętała, również obiad, który potem zjadła. – Idę do Julki się uczyć! – Zawołała w stronę Mamy wciągając nowe buty na nogi. Nie czekając na odpowiedź wybiegła z domu. Tak naprawdę to nie mogła się doczekać by pochwalić się butami przyjaciółce. Kawałek za domem skręciła z drogi i dalej przez dziurę w siatce, by przejść znajomym skrótem przy opuszczonym domu. Pomimo, że ostatni deszcz był parę dni temu, były tu jeszcze resztki kałuż. Przeskakiwała je, starając się nie ubłocić swoich nowych bucików. Podczas skoku poczuła dziwne szarpnięcie od strony lewego buta. Przy kolejnym znowu to samo z prawego. Spiesząc się zignorowała to. Po kilku krokach nogi zaczęły się jej jednak plątać, a buty zaczepiać o siebie. Gdyby ktoś ją zobaczył z boku, to pewnie zaśmiałby się w głos. Wyglądało to tak, jakby się sama chciała kopnąć w kostkę. Jej nie było jednak do śmiechu. Gdy powtórzyło się to znowu, była już całkiem zaniepokojona. Szczególnie, że w końcu nie udało jej się jednym susem przeskoczyć niedużego pniaka zawalającego ścieżkę. Po kolejnym kroku nadepnęła jednym butem drugiego i wyrżnęła się jak długa. Oszołomiona siedziała przez chwilę trzymając się za stłuczone kolano. – Co się dzieje? – zawołała – To przez prawego! To ciamajda i oferma! Kroku nie może zrobić żeby się nie potknąć! – Usłyszała głos dochodzący z dołu. – Tak? Tak? Zawsze przez prawego! A kto jak tylko gdzieś wyjdziemy to zaraz się w błocie uwala? I jeszcze do tego mnie ochlapie? – Usłyszała kolejny głos. Zosia nie mogła uwierzyć własnym oczom i uszom. Wyglądało na to, że jej super-buty na dodatek umiały mówić. Wyglądało też na to, że się właśnie pokłóciły. Zapomniała przez chwilę o bolącym kolanie. Tymczasem buty wołały dalej jeden przez drugiego. – Jak możesz tak mówić? To Ty pierwszy mnie ochlapałeś! Zobacz jak wyglądam! – To dlatego, że nie uważasz jak stajesz i sam wlazłeś w błoto!!! Kłótnia była coraz ostrzejsza i Zosia nie mogła już tego słuchać. Wyglądało jakby buty chciały się zaraz na siebie rzucić. Chrząknęła i postanowiła się wtrącić. – Jestem Zosia! – Powiedziała grzecznie, starając się zachować spokój. – Ja jestem Prawy. – Odburknął but po prawej stronie. – A ja Lewy – Dodał ten drugi. – Co się stało? O co się sprzeczacie? – spytała Przez chwilę wydawało się, że kłótnia znowu się zaczyna od początku. – On mnie kopnął!!! – Ochlapał mnie! – Przez niego się wywróciliśmy!! – On mnie nie lubi! – On zawsze chce być z przodu!!! – On ma lepiej zawiązane sznurówki! Na pewno jego bardziej lubisz! Pretensjom nie było końca. Zosi było trudno cokolwiek powiedzieć wśród przekrzykujących się głosów. – Po kolei! Nie wszystko na raz! – Udało się wreszcie zatrzymać potok ich słów. – Po pierwsze sznurówki. To ja je wiązałam i starałam się jak najlepiej. Nie umiem jeszcze wiązać tak dobrze jak Mama, więc na pewno i jedno i drugie można poprawić. Ale nie jest to powód, żeby się na siebie złościć i kłócić ze sobą! – Jesteście dla mnie jednakowo ważni i tak samo Was lubię! Przecież w jednym bucie nie wyszłabym z domu i nieważne czy w prawym, czy w lewym. Buty przycichły i słuchały uważnie. Zosia mówiła dalej: – Czy nie widzicie, że nawet, jeżeli lewy ochlapał prawego, to nie znaczy to, że zrobił to specjalnie? Czasami po prostu tak się zdarza. Jeżeli do kogokolwiek możecie mieć pretensje to do mnie, bo to ja pobiegłam na skróty przez kałuże. – Gdy chodzę i biegam to raz mam jedną nogę z przodu, raz drugą. Gdy wiążę buty to raz lepiej uda mi się zawiązać prawy, raz lewy. Nie oznacza to, że kogoś lubię bardziej od innego! – Naprawdę bez sensu jest to, że teraz siedzimy, ja mam stłuczone kolano, a Wy kłócicie się, kto kogo kopnął i kto chciał być z przodu. – Była aż dumna z siebie, że tak spokojnie, poważnie i mądrze im wszystko tłumaczy. – A prawy but to ma kwiatek, a ja nie mam… – Powiedział cicho i smutno lewy. Zosia spojrzała na swoje buty. Rzeczywiście. Tego nie dało się nie zauważyć. Po chwili zastanowienia powiedziała: – Lubię was jednakowo i mogłabym nawet zerwać kwiatek z prawego. Bylibyście bardziej do siebie podobni. Wolałabym jednak tego nie robić – mogłaby zostać dziura i ślad, a na tym obydwa byście ucierpiały. – Poza tym jesteście różne i nie znaczy to, że jednego lubię bardziej od drugiego. Wszyscy jesteśmy trochę różni i to bardzo dobrze. Gdybyście byli tacy sami, nie mogłabym was założyć na moje nogi – mam przecież stopę prawą i lewą. Pewne różnice po prostu są i trzeba je zaakceptować. Nie ma co się nimi martwić. Jedno jest pewne – oddzielnie byłoby Wam gorzej, jesteście jak bracia, którzy są razem. Widać było, że butom ta rozmowa pomogła i poczuły ulgę. Ponieważ Zosię kolano też przestało już boleć, więc wstała i spokojniejszym teraz krokiem poszła do Julki. Tak jak się spodziewała – przyjaciółka była butami zachwycona. Po krótkiej nauce (w końcu obiecała Mamie, że do Julki idzie się uczyć) wyszły jeszcze razem na spacer. Zosia oczywiście w nowych super-butach. Już po powrocie w domu, tego wieczora, zasypiając w swoim ciepłym łóżku Zosia myślała o całym dniu. Kto by pomyślał, że wśród butów mogą się zdarzać kłótnie rodzeństwa, że buty mogą mieć tyle powodów do sprzeczek. I to czasami tak głupich? Przecież są jak bracia i są stworzeni by być razem? Spojrzała na nie. Uprosiła Mamę i ta pozwoliła postawić je w jej pokoju na szafce, na honorowym miejscu. Dzięki temu mogła je cały czas widzieć. Zosia uśmiechnęła się do siebie. Stały razem i tak słodko razem wyglądały – jakby się przytulały. Jak kochające się rodzeństwo. Zapraszam do komentowania – podziel się swoimi doświadczeniami. Jak radzicie sobie ze sprzeczkami między braćmi i siostrami? Czy często w Waszych domach zdarzają się kłótnie rodzeństwa? Zasypiankowa książka – Jeżyk Cyprian i przyjaciele
Bájka o chlapcovi a vlkovi: 268 slov Bájka o komárovi a býkovi: 101 slov Bájka o líške a černicovom kríku: 134 slov Bájka o Mesiaci a jeho materi: 150 slov Bájka o myši a býkovi: 217 slov Bájka o prasati a ovci: 117 slov Bájka o psovi a kúsku mäsa: 114 slov Bájka o psovi a levovi
zapytał(a) o 09:49 Taka bajka o żółtych robotach Kiedyś taką bajkę oglądałem ale zapomniałem jak sie nazywa. Była tam taka rodzina żółtych robotów i one były w 3d. Nie pamiętam o czym to było ale pamiętam że kochałem to ale teraz nie moge nigdzie znalezc Odpowiedzi Czy to "olinek okrąglinek"? Jest tam wujek Gizmo, Olinek, Zoolinka i wszyscy są robotami z różnych figur 3d. Ja uwielbiałam tą bajkę i nic innego nie przychodzi mi do głowy z twojego opisu kamstaQ odpowiedział(a) o 10:32: Tak, to o to chodziło dzięki vtaeminka odpowiedział(a) o 10:49: Proszę Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
W sklad zbioru wchodza inspirujace bajki i opowiadania o zwierzetach. Malym czytelnikom spodoba sie swiat bohaterów, podobny do ludzkiego, tym bardziej ze kazdy z tekstów niesie ze soba pozytywne przeslanie. Calosc pieknie zilustrowana barwnymi i przemawiajacymi do dzieci rysunkami Carlosa Busquetsa i Panstwa Stefaniaków.
W pięknej dolinie, tuż pod starym lasem mieszkała sobie Babcia Janina. Była ona prawdziwą przyjaciółką zwierząt. Wokół jej malutkiego domku pasły się krowy, owce, kozy. Miała też niewielkie stado kur i kaczek. Za domem był ogródek, w którym aż roiło się od małych żyjątek. Wśród nich była rodzina dżdżownic, która mieszkała w ogrodzie Babci Janiny od wielu pokoleń. I to właśnie o tych małych stworzeniach będzie ta opowieść. Wśród nich mieszkała dżdżownica Helena. Nie był ona jednak zwykłą dżdżownicą – była o połowę krótsza od innych. Miało to związek z przykrym wydarzeniem z jej dzieciństwa, kiedy to Helenka wybrała się na samotny spacer. Ponieważ dżdżownice to wyjątkowo małe i bezbronne stworzenia, Helenka pełzła nie zauważona przez nikogo. Z czasem stało się to dość uciążliwe, bowiem kiedy chciała porozmawiać z jakimś większym zwierzęciem np. koniem lub choćby kotem – nikt jej nie mógł dojrzeć w trawie. Tak też było i tym razem. Nieszczęśliwie Helenka na swej drodze spotkała wracającą z pastwiska krowę Mućkę, która, jak zwykle zamyślona, wolno toczyła się w kierunku Heleny. Krowa przechodząc nadepnęła na dżdżownicę. Jak zapewne już wiesz, dżdżownice mają niezwykłą cechę. Jeżeli w jakiś sposób stracą kawałek swojego długiego ciałka, mogą żyć nadal. Odtąd Helenka była o połowę krótsza od innych dżdżownic. Nie było jej z tego powodu łatwo. Inne dżdżownice śmiały się z niej i dokuczały. Było jej strasznie przykro. Co gorsza, gdy patrzyła w lustro wcale się sobie nie podobała. – Jestem brzydka i pokraczna – myślała o sobie. Strasznie chciała wyglądać jak inne powabne dżdżownice. Gdy chodziła jeszcze do szkoły koleżanki podśmiewały się po kątach z jej wyglądu. – Pędrak! Pędrak! – Wolały za nią. I choć rodzice bardzo ją kochali i powtarzali jej, że wygląd nie jest najważniejszy, że jest piękna tylko odrobinę krótsza, przez co wyjątkowa, postanowiła, że gdy tylko skończy szkołę zaszyje się pod ziemią i już nikt nigdy nie będzie się z niej wyśmiewał. Tak też zrobiła. Jak tylko odebrała świadectwo, zaszyła się pod ziemią. Tam całymi miesiącami ryła w ziemi i robiła tunele. O czasu do czasu spotykała swojego przyjaciela kreta Alfreda. Ponieważ krety prawie nic nie widzą, dla Alfreda nie miało znaczenia, że Helenka jest krótsza niż inne dżdżownice. Helenka całymi dniami pracowicie drążyła nowe tunele. Z dnia na dzień szło jej to coraz lepiej. Tunele były ładne, przestronne, miło się w nich mieszkało. Jednak życie pod ziemią nie było łatwe. Często czuła się samotna, ale najbardziej brakowało jej widoku słońca. Któregoś dnia, skuszona blaskiem promienia wpadającego do jednego z wydrążonych tuneli, wyszła z pod ziemi by ujrzeć wytęsknione przez nią słońce. Nieśmiało wyjrzała ze swojej norki. Na zewnątrz było przyjemnie i ciepło. – Pogrzeję się trochę i zmykam – postanowiła. Delektowała się muskającymi ja promieniami słońca, leciutkim wietrzykiem, i wszystkimi odgłosami łąki, których tak dawno nie słyszała. W oddali szczekał pies, szeleściły już dawno rozwinięte listki, na okolicznych drzewach w sadzie ćwierkały skowronki. Helenka poczuła ogromną tęsknotę za tym co postawiła zostawić zaszywając się pod ziemią. Wydawało jej się, że ogród jest piękniejszy niż zwykle. Przez chwilę pożałowała swojej decyzji, ale od razu przypomniała sobie twarze śmiejących się z niej innych dżdżownic. Choć z tęsknotą w sercu z, postanowiła jednak wrócić pod ziemię zanim ktoś ją zauważy. Już wchodziła z powrotem do swojej norki, kiedy usłyszała, że ktoś wola jej imię. – Helenko, Helenko zaczekaj!! – A niech to! Ktoś mnie widział!!!- spanikowała. – Helenko to ja Hermenegilda! – Helena nie wierzyła własnym oczom. Hermenegilda była jedną z tych dżdżownic, które niegdyś najbardziej jej dokuczały! Niechętnie odwróciła się w jej kierunku i.. oniemiała ze zdziwienia. W jej kierunku wolno toczyła się ogromna, gruba, spocona dżdżownica. W niczym nie przypominała tej gibkiej dziewczyny z czasów szkolnych. Helenka czuła, że już nie ma się czego obawiać. Hermenegilda zatrzymała się by odsapnąć. – Łatwy kąsek dla zgłodniałej kury – pomyślała w duchu Helena. Przyglądały się sobie chwile z zaciekawieniem. – Dawno cię nie widziałam – zaczęła Hermenegilda. Helenka nie była zdziwiona. Wszak wszyscy mieszkańcy ogrodu Babci Janiny wiedzieli, że postanowiła ukryć się przed światem drążąc tunele głęboko pod ziemią. – Wszyscy o tobie mówią – ciągnęła dalej Hermenegilda. Ostatnią rzeczą jaką chciała Helenka to by znowu ją obgadywano. Pożegnała się więc z dawną koleżanką i odwróciła się w kierunku norki. – Helenko zaczekaj! – krzyknęła tamta. – Sprawiłaś, że wszyscy mieszkańcy babcinego ogrodu żyją jak w raju – Helenka popatrzyła na nią zdziwiona. – Rozejrzyj się dookoła- Hermenegilda nie dawała za wygraną – czy widzisz te piękne rośliny wokół nas? Spójrz jak pięknie wszystko rozkwitło. Sprawiłaś, że w ogrodzie wyrosły najprzeróżniejsze gatunki kwiatów, które nigdy nie chciały tam wyrosnąć. Jest ich tyle, że pszczoły nareszcie mają skąd zbierać pyłek kwiatów, a miodu nigdy nie brakuje. Okoliczne krowy, konie, kozy i owce mają w tyle trawy do jedzenia, że Babcia Janina nie musi już szukać nowego miejsca na wypas bydła. Nawet stary żółw Leopold, który ledwie chodzi bo bolą go stawy, ma pod nosem całe kępy liści mleczu na śniadanie. A Babcia Janina codziennie robi wielkie bukiety kwiatów i nie martwi się, że kiedyś wyrwie wszystkie, bo codziennie wyrastają nowe. A warzywniku wyrosła tak ogromna dynia jakiej jeszcze nikt nie widział! Będą z niej przetwory na cały rok! Marchewka, pietruszka, ogórki i inne warzywa rosną tak szybko, że ludzie nie nadążają z ich zrywaniem. Wszyscy są szczęśliwi bo nikt nie martwi się o to czy w zimie będzie jedzenie. Już teraz jest go tyle, że starczy na cały rok! Ogród, sad i warzywnik Babci Janiny jeszcze nigdy nie wyglądały tak pięknie. To Twoja zasługa Helenko!! – Helenka słuchała z niedowierzaniem. Przecież cały rok siedziała pod ziemią i ryła pracowicie kilometry tuneli, w czym więc się przysłużyła tak bujnej roślinności i urodzajom w okolicy skoro nie ani razu nie wyszła z pod ziemi??? – Nie bądź zdziwiona droga koleżanko – rzekła inna dżdżownica, która schowana do tej pory za liściem słonecznika postanowiła wyjść i z ukrycia. – To wszystko prawda Helenko – ciągnęła dalej – ziemia jest tak urodzajna dzięki Tobie. Tysiące Twoich tuneli sprawiło, że jest pulchna i dotleniona jak nigdy dotąd. To dlatego wszystko na około nas tak pięknie rośnie. Udowodniłaś, że my dżdżownice jesteśmy pożyteczne, a Ty choć krótsza, jesteś najbardziej pracowita z nas wszystkich. Chcemy ci podziękować i przeprosić za wszystkie przykrości, których doświadczyłaś. Wokół Helenki gromadziły się różne zwierzęta i wpatrywały się w nią z wdzięcznością. Odtąd Helenka była najszczęśliwszą dżdżownicą w okolicy. Nareszcie nikt jej nie dokuczał, inne zwierzęta traktowały ją z szacunkiem i uznaniem, a koleżanki ze szkoły przychodziły po drobne porady. Wkrótce założyła „Ogrodowy Klub Dżdżownic”, w którym uczyła swoich pobratymców sztuki drążenia tuneli. Ogród babci Janiny wyglądał już zawsze olśniewająco, i choć ona sama nie wiedziała czyja to zasługa, czuła się bardzo szczęśliwa. Nawet Hermenegilda była wdzięczna Helence – ucząc się od niej pracy pod ziemią schudła o połowę, i znów wyglądała jak dawniej. Traktowała Helenę jak najlepszą przyjaciółkę i pamiętała by nie dokuczać innym stworzeniom. Choć z początku nieufna, Helena wybaczyła swoim koleżankom wszystkie przykrości. Nareszcie poczuła się jak członek wielkiej rodziny i już nigdy nie była samotna – wszędzie miała wielu przyjaciół.
Otwórz podręcznik na str. 221. Wysłuchaj, śledząc tekst. Aleksander Puszkin. Bajka o rybaku i złotej rybce. żył na przełomie XVIII i XIX wieku. poeta rosyjski. autor baśni i legend, które tworzył na podstawie ludowych opowiadań. przyjaźnił się z naszym wieszczem narodowym - Adamem Mickiewiczem. zginął w pojedynku.

Bajka Żegoty – interpretacja | wypracowanie Bajka Grockiego opowiedziana przez Żegotę, czyli opowieść o ziarnie, zawarta została w pierwszej scenie trzeciej części „Dziadów”. Mężczyzna tytułujący się żartobliwie szlachcicem sejmikowym (w ten sposób chce skłonić innych do wysłuchania jego słów) opowiada ją zaraz po relacji Jana Sobolewskiego, który mówił o młodzieńcach wywożonych na Sybir. Dzięki temu chce wlać optymizm w serca współwięźniów, pokazać im, ze istnieje nadzieja na lepszą przyszłość. Wypowiada przecież następującą kwestię: Lubo car wszystkie ziarna naszego ogrodu / Chce zabrać i zakopać w ziemię w swoim carstwie, / Będzie drożyzna, ale nie bójcie się głodu; / Pan Antoni już pisał o tym gospodarstwie. Treść bajki Gdy Bóg wypędzał ludzi z Raju miał świadomość, że musi im pomóc, by nie umarli z głodu. Nakazał więc aniołom przygotować zboże i rozsypać ziarno na ludzkiej drodze. Adam nie wiedział, co z nim uczynić, więc zostawił je rozrzucone. Jednak zwróciło ono uwagę diabła. Chcąc ukryć je przed ludźmi i nie dopuścić do realizacji planu Najwyższego, postanowił je zakopać. Pewny swego zwycięstwa zaśmiał się w głos i zniknął. Wiosną, pomimo jego najszczerszych starań, w tych miejscach wyrosły bujne źdźbła. Żegota kończy swe opowiadanie następującymi słowami: O wy! co tylko na świat idziecie z północą, / Chytrość rozumem, a złość nazywacie mocą? / Kto z was wiarę i wolność znajdzie i zagrzebie, / Myśli Boga oszukać - oszuka sam siebie. Sens i symbolika Bajka Grockiego odwołuje się do odwiecznego cyklu wpisanego w przyrodę. Znany jest on już z mitologii (Izys i Ozyrys, Demeter i Kora), a dotyczy wciąż powtarzającego się rytmu życia, jego nieprzerywalności. Wyraźnie nawiązuje także do przypowieści o siewcy, w której ziarno oznacza słowo Boże, a to, co z niego wyrośnie, stanie się wartościowe. W kontekście historii przytoczonej przez Jana Sobolewskiego ziarnem stają się ludzie wywożeni na Sybir i cierpiący prześladowania ze strony zaborców. Chociaż, podobnie jak diabeł w bajce, oprawcy starają się zniszczyć owo ziarno, doprowadzić do tego, by stało się bezwartościowe, ich plan skazany jest na niepowodzenie. Na gruncie użyźnionym tą wielką ofiarą wyrosną kolejne pokolenia, dla których patriotyzm i wolność będą miały szczególne znaczenie. W ofierze ludzi cierpiących prześladowania za ojczyznę można dostrzec także podobieństwa z ofiarą Chrystusa. W świecie uświęconym tym aktem powstało nowe społeczeństwo kierujące się chrześcijańskim kodeksem wartości. Z kolei poświęcenie mieszkańców Rzeczpospolitej ma doprowadzić do tego, że kolejne generacje będą pielęgnować miłość do ojczyzny i wolności, będąc przy tym zdolnymi do poświęceń. Rozwiń więcej

22. Do jakiej bajki trafili Adaś i Artur w poszukiwaniu skarbów? a) do „Bajki o Królewnie Żabce” b) do „Bajki o królewnie zaklętej w żabę” c) do „Bajki o Żabce Podajłapce” d) do „Bajki o Królowej Żab” 23. Gdzie trafił Adaś, gdy uniósł się w powietrze? a) do bajki o księżycowych ludziach b) do psiego raju Salon Nowojorski Widziane zza Oceanu. O Ameryce i emigracji. Oraz czasami o psach. Sposobem, sposobem żółw zająca przegonił? Oto znana bajka o żółwiu i zającu – wersja na wybory… Napisane w Salon, wybory prezydenckie | Otagowane Wybory prezydenckie | 9 Komentarzy Komentarzy 9 w dniu 2008/10/31 @ 7:31 pm Wlasnie dlatego Obama przegra w dniu 2008/10/31 @ 8:02 pm tessa A ja mysle, ze wlasnie dlatego Obama wygra. Ludzie dobrze wiedza, ze to nie bedzie zaden „landslide” i dlatego sa gotowi stac w kolejce godzine albo dwie zeby oddac glos. w dniu 2008/10/31 @ 9:27 pm Ja mam propozycje. Sprzedam bez oplaty. Mam propozycje taka aby ten blog zajal sie raczej pielegnacja psow i restauracjami w Nowym Jorku. Albowiem „analizy polityczne” prowadzone sa na poziomie ktory w Polsce okreslalo sie jako „ptasie radio” Natomiast w sprawie psow i restauracji zawsze cos ciekawego bylo AL, sugeruję żebyś w takim razie zaczął czytywać jakieś yntelygentniejsze blogi, skoro ten nie jest na odpowiednim poziomie. Całe szczęście nikt nikogo do niczego nie zmusza. A skoro jesteś masochistą, i to od dobrych dwóch trzech lat, to już twój problem. Ale nie narzekaj, bo to nie twoj blog. kw dobrze gada. AL ewidentnie jest masochista. to ja sie moze bede trzymac tematu tego wpisu – wlasnie dlatego mimo sprzyjajacych wiatrow nadal UMIARKOWANIE podchodze do kwestii wygranej Obamy w wyborach. 3mam mocno kciuki za Baracka Obame, ale za wczesnie by sie cieszyc! jeszcze 3 dni!! dzizas… zeby juz byl wtorek wieczorem!! w dniu 2008/11/02 @ 12:07 pm evek: „dzizas… zeby juz byl wtorek wieczorem!!”. Tak mowila pewna pani pzred noca poslubna…. Zabawne, naprawdę są ludzie co wiedząc jak wygląda Donald Tusk (tego przeciętny amerykański wyborca nie wie przecież) chcą głosować na Baraka Obamę. To jest taki Tusk po Amerykańsku – różni się tym, że jest czarny, chce zabijania dzieci nienarodzonych i ma dużo mniejsze niż Tusk doświadczenie. Poza tym taka sama medialna wydmuszka – ubrane w garniturek zero nadymane do nieprzytomności przez „intelektualistów”. w dniu 2008/11/02 @ 12:53 pm wolnosciowiec:Ale za to jaki PRZYSTOJNY jest, Panie wolnosciowiec! Niech Pan popatrzy na tym blogu: ULUBIENIEC PAN! No i tak pieknie gada: zabierze bogarym i rozda biedbym. Nawet prasa okresla go „nowoztynym Ribin Hoodem” Możliwość komentowania jest wyłączona. Ostatnio w Salonie We wtorek wieczorem na Rockefeller Center Nowy Jork głosuje – panna Bush i inne zdjęcia z Democracy Plaza We wtorek wybieramy prezydenta, czyli tekst umiarkowanie propagandowy Nowy Jork po huraganie – będzie lepiej! W pożarze na Breezy Point spłonęło ponad sto domów Ostatnie komentarze Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt…salon nowojorski o Autobusem z Queensu na Manhatt…Matylda o Autobusem z Queensu na Manhatt… o We wtorek wieczorem na Rockefe…aga o We wtorek wieczorem na Rockefe…noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…Alicja C. o We wtorek wieczorem na Rockefe…noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe…salon nowojorski o We wtorek wieczorem na Rockefe…noeticgirl o We wtorek wieczorem na Rockefe… Archiwum Archiwum Salon przez email My zdies' emigranty (nie)świadome życie Ania K. Doxa o ekonomii Evek w Chicago Futrzak Hameryka Jeż węgierski Kielbasa Stories Kobieta pracująca Miski do mleka Na peryferiach Nowego Jorku Res Varia Sporothrix Stardust Swert US-Lovers Windy City Nowe media Mashable Mediafun Nieman Journalism Lab Photoshop Disasters Nowy Jork Derosky Gawker Gothamist Marzenkowo mia:ny New York Daily Photo New York Streets Newyorkology Nowojorskie gadanie Polska Azrael Between Blank Pages Bogdan Miś Daniel Passent Dowolnik Hardkor – Łysakowski Laudate Michałkiewicz Mondra Gluwka Pawian przy drodze Pełna Kultura Rozwój i Świadomość Szpitalne życie Sławek Sikora Tiger in the cat Toteramy, odsłona druga Łódź na nowo Łódź rysowana światłem Salon Andrew Sullivan Huffington Post Jezebel Paul Krugman Spin Room Talking Points Memo Zwierzaki Adopcje psów i kotów Alliance for NYC’s Animals Bobbi and the Strays City Tails DogBlog Dr Michael W. Fox Fotografia psów Shar Pei z Bonomielli Shih Tzus & Furbabies Sweet Furr Tematy Drogi Czytelniku! Pamiętaj, że mój blog świadczy o mnie, zaś Twój komentarz - o Tobie. on Twitter Z wyjątkiem 18 „ekspertów” od polityki zagranicznej, którzy głosowali na nie. Boebert, Taylor Greene, Gaetz, itd. W… 6 days ago @HenryJFoy @PremierRP_en @MorawieckiM @FinancialTimes „(…) after the Russian invasion of Ukraine, we have instead i… 3 weeks ago RT @KUL_Lublin: Rozpoczęliśmy rekrutację do Studium @KUL_Lublin dla Polonii i Polaków za granicą. Zajęcia ruszą jesienią. Więcej informacji… 3 weeks ago RT @PolishEmbassyUK: Last weekend, award-winning American actor, producer, director, screenwriter and UNHCR Goodwill Ambassador @Refugees,… 1 month ago RT @HuffPost: "You have a real star glow about you," the judge told James after she sang Billie Eilish's "Lovely." 1 month ago RT @nyclovesnyc: Lower Manhattan during blue hour Happy Sunday! 📍View from the Manhattan Bridge pedestrian lane, New York City https://t.… 2 months ago Student prosi o pomoc w wypelnieniu ankiety. 2 months ago Follow @polonianet 1 pt. W jaki sposób pan Kleks czytał książki bez liter? używał specjalnego szkła powiększającego. zakładał magiczne okulary. nacierał książki specjalną miksturą i litery się pojawiały. robił supełki na nitkach z liter i przepuszczał je przez palce. Multiple Choice. Jak powstały cztery największe rzeki Chin? Wszystko stanie się jasne, gdy przeczytacie bajkę o smokach! Pełną wersję opowieści znajdziecie na stronie Bajka o smokach to tradycyjna chińska bajka ludowa. Zaczyna się jak wszystkie bajki… Dawno, dawno temu… Na świecie nie było żadnych rzek i jezior, a tylko Morze Wschodnie. Mieszkały w nim cztery smoki: Długi, Żółty, Czarny i Perłowy. Długi, Żółty, Czarny i Perłowy bawią się w chmurach Smoki lubiły latać i bawić się w chowanego między obłokami. Pewnego dnia coś jednak przerwało ich igraszki. Ich uwagę zwrócili ludzie, którzy na ziemi rozgorączkowani rozsypywali odrobiny ciast i owoce oraz palili kadzidła. Modlili się. Smoki ruszają na pomoc ludziom Smoki przyjrzały się zrozpaczonym ludziom. Okazało się, że na ziemi od wielu dni nie padało. Ludzie nie mieli co jeść. Zasmucone smoki postanowiły im pomóc – polecieć do Jadeitowego Cesarza i poprosić go o pomoc. Gdy dotarły do jego pałacu potężny władca właśnie ucztował. Był bardzo zajęty zabawą i nie w smak były mu smocze błagania. Wysłuchał jednak ich próśb i obiecał, że w wolnej chwili pomoże ludziom i ześle na ziemię deszcz. Jak to się skończyło? Jak myślicie, czy cesarz spełnił swoją obietnicę? Czy ludziom udało się ocaleć? Zajrzyjcie na stronę gdzie zamieszczona została w całości chińska bajka o smokach. Zapraszamy do lektury wszystkich bajek ze strony Znajdziecie wśród nich bajki terapeutyczne oraz bajki z morałem. gviY.
  • 611hr3r9sd.pages.dev/369
  • 611hr3r9sd.pages.dev/262
  • 611hr3r9sd.pages.dev/387
  • 611hr3r9sd.pages.dev/287
  • 611hr3r9sd.pages.dev/111
  • 611hr3r9sd.pages.dev/393
  • 611hr3r9sd.pages.dev/26
  • 611hr3r9sd.pages.dev/248
  • 611hr3r9sd.pages.dev/209
  • bajka o żółtych ludzikach